Spotkanie w Murzasichlu - październik 2013

Długoletnie przyjaźnie, poszerzenie swoich horyzontów w wielu dziedzinach, pokonanie barier w posługiwaniu się językiem angielskim, a przede wszystkim wspaniała zabawa i cenne wspomnienia to tylko namiastka tego co nasza jedenastoosobowa grupa przeżyła w trakcie projektu w Zakopanem.

Szczerze mówiąc dla wielu z nas wyjazd wiązał się z wieloma wyrzeczeniami i strachem przed zaległościami, wchodząc do autobusu zastanawialiśmy się czy jesteśmy wystarczająco otwarci na nowe przyjaźnie, a różnice kulturowe nie sprawią, że nie będziemy w stanie nawiązać dobrego kontaktu z naszymi rówieśnikami. Wszystko zmieniło się już w chwili kiedy nasi hiszpańscy koledzy ukazali się w drzwiach, ze szczerym uśmiechem i radosnym błyskiem w oku, wykrzykując głośne „Hola!” w naszą stronę. Kamień spadł nam z serca, w tym momencie rozpoczęła się nasza cudowna przygoda.

Ruszyliśmy w stronę Krakowa gdzie czekali nasi pozostali koledzy z Czech i Bułgarii, po krótkim zwiedzaniu tego uroczego miasta udaliśmy się do celu - Murzasichle!

Nie wiem czy to klimat tego uroczego miasteczka czy niesamowita energia członków wymiany sprawiała, że każdy z nas budził się każdego dnia z uśmiechem na ustach nawet po nieprzespanej nocy, ale jakby mogło być inaczej, skoro już u samego progu nasi koledzy witali nas słowami. „Hi, tia buena! Did you sleep well?”

Każdy dzień rozpoczynał się od krótkiej prezentacji podsumowującej dzień poprzedni, tutaj swoje bystre oko i cenne spostrzeżenia musiały wykazać angels team! Kolejne godziny mijały nam na wspólnych zabawach, integracji i rozmaitych zadaniach w których musieliśmy wykazać się nie tylko kreatywnością, bo tej zdecydowanie nam nie brakowało, a nawet było jej aż nadto, ale też tolerancją, otwartością i umiejętnością współpracy w grupach międzynarodowych. Zastanawialiśmy się między innymi co to znaczy być europejczykiem oraz jak walczyć ze stereotypami. Myślę, ze bardzo ważną rolę odegrał tutaj nasz wspaniały prowadzący, który zarażał nas swoją pozytywną energią i zdumiewał wspaniałym kontaktem z uczestnikami oraz nasi opiekunowie, którzy zawsze z uśmiechem na ustach służyli pomocą i aktywnie uczestniczyli we wszelkich punktach programu.

Najważniejszym punktem dnia były zdecydowanie wieczory, podczas których mieliśmy okazję zaznajomić się z kulturą, pięknymi miejscami i lokalnymi przysmakami wszystkich krajów, prezentacje kończyły się nauką tańca narodowego, z czego mieliśmy najwięcej radości.

Każdy z nas z pewnością ma swoje ulubione momenty, które zapadły mu w pamięci. Dla jednych są to wspólne wieczory spędzone przy dźwiękach gitary i kubkiem gorącej herbaty w ręce, dla innych oglądanie gwieździstego nieba, dla jeszcze innych adrenalina jaką mogliśmy poczuć wspinając się po stromych wzgórzach rodzimych Tatr. Dla mnie najważniejsza jest świadomość, że poznałam wspaniałych przyjaciół z którymi mogłam spędzić jedne z najpiękniejszych dni w życiu.

Myślę, że projekt Youth Culture Attack spełnił swoje założenie w stu a nawet dwustu procentach. Każdy z nas opuszczał Murzasichle z bagażem wspaniałych doświadczeń, poczuciem, że staliśmy się choć trochę mądrzejsi, świadomością, że wszyscy jesteśmy jedną wielką rodziną Europejczyków i nadzieją, że jeszcze kiedyś dostaniemy szansę by móc się znów spotkać i kontynuować tę wyjątkową przygodę. W głębi serca liczymy, że kiedyś spełni się nasze małe marzenie, marzenie o Youth Culture Attack 2!

Klaudia Moroń, II b
© LO Gilowice